wtorek, 29 kwietnia 2014

Znowu piszemy :* (Rozdział 28)

Właśnie wkładałam swoją ulubioną fioletową sukienkę. Była godzina 20. Mogłam już iść, ale strach również był silny i trzymał mnie tutaj. Stałam jeszcze jakiś czas przed lustrem patrząc bezmyślnie. Nie wiedziałam co robić. Ostatecznie ostrożnie wyszłam oknem i pobiegłam do lasu nad rzekę. Cato już tam czekał.
Cato: Hej...
Ja: Cześć...
Nadeszła głucha cisza.
Cato: Jak tam u ciebie?
Ja: Ddobrze...
W tym momencie przypomniała mi się mama.
Cato: Powiedz szczerze co się stało.
Opowiedziałam mu o tej całej sytuacji, a on powiedział, że moja mama się po prostu martwiła i na pewno nie chciała mnie zabić...nawet jak tak wyglądała. Rozmowa rozwijała się i czułam się jak.. jak...by znowu były igrzyska... tylko nikt cię nie chce zabić...Cato zaczął mówić o Tournee Zwycięzców. Niechętnie kontynuowałam temat.
Cato: Boję się reakcji ludzi na to wszystko...
Ja: Staraj się myśleć pozytywnie. Ja się cieszę, bo zobaczę wszystkie dystrykty.
Lekko skłamałam, ale nie mogłam mu dać lepszej rady. Każdy patrzy na to "Tournee" inaczej. Musiałam iść do domu, bo było po dziesiątej. Pocałowaliśmy się i poszliśmy w dwie różne strony. Kiedy doszłam do domu rodzice spali, ale z ich pokoju było słychać płacz i telewizor. Weszłam i moi rodzice...nie żyli. Z dziwnego powodu po prostu nie mogłam się ruszyć. Krew podpłynęła mi do butów. Była karteczka z napisem :
"Coś za coś. Wiesz, że kiedyś jeżeli ktoś komuś wybił ząb to ten ktoś też musiał mieć wybity ząb, a jeśli był to król to nawet kilka. Jesteś świadoma ile ludzi zabiłaś z Cato? On też już kogoś nie ma... a może straci bliską osobę niedługo... taką blondynkę ?
Z poważaniem twój Prezydent Snow"

czwartek, 6 marca 2014

Zapraszam na nowego bloga

Hej ! Jak zauważyliście nie piszę już na tym blogu, ale nie skończyłam z blogowaniem :) Łapcie linka do mojego nowego bloga :
http://www.mysobeautylife.blogspot.com/

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 27

Organizatorzy : I na wpół żywa Glimmer...brawa...
Słyszałam co mówią organizatorzy  ale nie widziałam ich. Raczej niczego nie widziałam. Przestała już mi się od czepiać skóra od ciała ale nadal potwornie boli.
30 min. później.
Jesteśmy na pokładzie poduszkowca który zawiezie mnie , Cato i Clove do naszych dystryktów...O Jezu! Muszę się pożegnać z Cato! I z Clove. Wstałam z łóżka i szukam Cato. 
Ja : Cato!
Przytuliłam się do niego z całej siły.
Cato : Hej!
Odgarnął mi włosy z czoło i uśmiechnął się szeroko.
Cato : Już czujesz się lepiej.?
Patrzę na swoje nogi i ręce są zszyte.
Ja : Tak ale nadal boli...a...gdzie jest Clove.?
Cato spojrzał w dół i westchnął.
Cato : W innym poduszkowcu. Leci do Kapitolu.
Co jej tam będą robić.? I poco.? Może złamała jakieś zasady.? Choć niby jakie...Tam niema żadnych zasad. Tylko jedna. Może być jeden zwycięzca. A jest 3...
Ja : Ile już lecimy.?
Cato : 2 godz.
Zauważam że za Cato jest okno. Patrze przez nie i widzę Dystrykt 1. Trzeba się pożegnać...
Ja : Jesteśmy w 1 Dystrykcie...
Cato spojrzał w dół i chyba łza zakręciła się w okół oka. Z resztą mi też.
Cato : Nigdy cię nie zapomnę Glimmer...
Ja : Ja ciebie też...kocham cię...
Usiadłam bliżej Cato i pocałowałam go w usta.
Jakiś facet przerywa nam i woła mnie abym wysiadała. Ostatni raz patrzę Cato w oczy i posyłam mu całusa na pożegnanie.
Jakiś facet : Ty też.
Cato też idzie.? Razem ze mną.?
Cato : Ja też.?
Jakiś facet : Tak.
Cato podchodzi do mnie i łapie mnie za rękę.
Ja : Gdzie mieszkasz.?
Dziwnie zabrzmiało to pytanie bo wiem dość dużo o Cato a pytam go gdzie mieszka.
Cato : Na samym początku Dystryktu 2.
Ja : A ja na końcówce 1.!
To mieszkam obok Cato! Moje serce zabiło tak mocno że aż mną wstrząsło.! Nie muszę się żegnać z Cato.! Nagle jakiś facet przerywa moje rozmyślenie i woła.
Jakiś facet : Lądujemy.!!
Piach zaczął mi wchodzić do oczu. Przetarłam oczy i zobaczyłam moją mamę i tatę. Z podobieństwa zobaczyłam również mamę i tatę Cato. Mój tata co dziwne , był rozpromieniony a mam wściekła.
Ja : To co.? Spotkamy się dziś wieczorem w lesie.? Może być nad rzeką.?
Cato : Jasne.
Nasze ręce się odczepiły od siebie i oby dwoje pobiegliśmy do naszych rodziców. Pobiegłam do mamy i taty , ale moja mama zamiast mnie przytulić czy coś złapała mnie żelaznym uściskiem za rękę i władowała z hukiem do samochodu.
Mama : Co ty sobie wyobrażasz.?!
Nie wiedziałam kompletnie o co jej chodzi. Co ja zrobiłam.? Jest wściekła że wygrałam Igrzyska.?
Mama : Flirtujesz sobie z nim.?! To Igrzyska!!! A ty tu się całujesz z tym blondynem!!! Mógł cię zabić.!! O mały włos nie zginęłaś przez niego.!!! W domu dostaniesz lanie!!! Zabraniam ci się z nim spotykać.!! Koniec tego od dziś skupiasz się na treningu i nauce. Nie na nim!!!



czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 26

Przeszliśmy na inną stronę , która wydawała się najlepsza...Choć pewnie tak naprawdę jedna z najgorszych...
Cato : Dasz radę biec.?
Ja : Raczej nie. Skóra mi się odczepia od ciała...Aaaaaaa.!!!!!!
W tym samym momencie skóra odczepiła mi się od nogi...Zaczęło potwornie szczypać i żeby mi pogorszyć dosolili mi. Dosłownie. Z nieba zaczęła padać sól.!
Ja : Aaaaaaaaaa!!!!!!!
Nie ukrywam że Cato też krzyczał ale mniej bo tylko miał mały kawałek oderwanego a ja miałam połowę ręki i nogi.!
Ja : Aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!
Cato zaczął biec a ja bez przerwy  krzyczałam ból był nawet mniejszy niż wtedy gdy Thresh mnie złapał. Już nie mogę wytrzymać...Aaaaaaaaa!!!!!!! Wolę umrzeć.!!!!!!
Ja : Cato zabij mnie błagam.!!!!!!
Cato : Nie! I nie zamierzam!! Wiem że przeżyjesz.!! Dasz radę.!!
Organizatorzy : Została was czwórka!!!!!! Jeszcze tylko jeden zginie i po sprawie.!!!!
Ja : Niech to będę ja!!! Błagam!!!
Cato : Mało brakuje! Nie odpuszczę.!!
Ja : Patrz Cato zabij ją.!
Cato bierze nóż i rzuca w Liszke.
Liszka : Fuuuu!! Glimmer wyglądasz strasznie..! Ty Cato też teraz nie piękny.! Hahaha!!!
Z tym racja , nie jestem ładna , szczęśliwa i uśmiechnięta jak zawsze , tylko ponura , nie uśmiechnięta , brzydka...i jeszcze długo wymieniać.
Ja : Aaaaaaaaaa!!
Cały czas soliło mi rany , krew się lała , a Liszka się śmiała.
Ja : Cato weź  łuk. Aaaaaaaaaa!!! Zabij mnie Cato...
Cato : Nie... Ciebie nie... Liszkę tak.!!
Cato wziął miecz i pobiegł zemną na plecach by zabić Liszkę. Jaki on kochany...Dobrze , że go mam bo bym już dawno nie żyła...a ta myśl mi się w ogóle nie podoba.
Buh!! Wybuch armatni!!
Organizatorzy : Oto zwycięzcy 74 i 75 Igrzysk Głodowych!! Brawa dla Cato i Clove.!!

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 24

Wrzeszczę bezwładnie. Na nic. Próbuję się wygrzebywać z dziury ale nic to nie daje.
Ja : Cato!! Cato!!
Ale Cato pewnie też coś atakuje i jestem daleko od niego...Mgła co raz bliżej. wskakuję na skarpę , łapie się ręką za jakiś wystający patyk ze ściany dziury i wciągam się do góry. Uciekam ile sił w nogach ale mgła wydaje się być bardzo szybka.
Rue : Uciekaj!!! To nie złudzenie!!!
Nagle słyszę przeraźliwe krzyki trybutów i wystrzały armatni jeden po drugim. Nagle poczułam potworne ukłucie na ciele i przyśpieszyłam.
Chłopak z 10 : Aaaaaaaa!!!!!
Za mną przebiegł przez mgłę chłopak z 10. Idiota...
Cato : Glimmer!!!
Słyszę krzyki Cato , ale nie zwracam uwagi na to , bo najmniejsze zwolnienie może mnie zabić. Strzelał z łuku do nie znanej mi osoby i biegnę dalej. Nie wierzę w to że przeżyję.
Organizatorzy : Hahaha!! Jak widzicie zgotowaliśmy wam niezłą śmierć!! Nikt nie przeżyje...Może tylko najsilniejsi i najsprytniejsi.!
Wiedziałam że chodzi o Cato i Liszkę. Nie o mnie. Zgotowali mi najgorszy los...Czemu.?!
Z nieba zaczął lać dziwny deszcz. To krew czy co.? Zauważam że mgły już niema. Poszła poszukać innej ofiary. Wsiu!
Cato : Clove mgła!!!!
Słyszę wykrzykującego Cato. To chyba najgorsze Igrzyska o których słyszałam! Mgła , deszcz krwi , złudzenia...i po za tym...czemu mam taką dziwną skórę.?
Clove : Cato!!! Nie zatrzymuj się.!!!
Wybuch armatni. Ale co się dzieje z moją skórą.? Aaaaa! Zaczęła mi się odrywać skóra. Ale biec musiałam. Biegnę ok. 10 min. i stykam się z Cato.
Cato : Glimmer co ci się stało.?
Ja : Biegnij a nie stoisz.! Biegnij!!
Wiem , że to co powiedziałam nie było miłe ale lepsze niż " Postójmy sobie , pogadajmy... nieważne. Zginiemy!"

wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 23

Jakim cudem.?! Przecież Marvel ją zabił! Udawała że nie żyje.?Ale był wybuch armatni...ta sprawa zostaje zamknięta nieważne jak przeżyła. Musi zginąć.
Clove : Ten jest słaby!
Cato momentalnie zabija chłopaka z...nie wiem jakiego dystryktu.
Liszka : Zabraliście się razem na polowanie.?!
Clove wycelowała w Liszkę nożem , a ja strzeliłam w nią z łuku ale nasze siły poszły na marne ponieważ Liszka jest za sprytna by ją tak łatwo zabić.
Liszka : Nie uda wam się mnie zabić.! Za to ja już mam plan jak zabić was!
Odbiegła.
Cato : Nic nam nie zrobi...Chyba.
Wiem że jej spryt przeważa nawet naszą siłę. Na szczęście ona jest jedna a nas jest trzech.
Clove : Glimmer.?
Clove: Chyba się trochę zaprzyjaźniłyśmy.?
Ja : To prawda...
Cato : Patrzcie.!
Cato pokazywał na dużą rurę.
Clove : Ale możliwe że ktoś tam jest.
 Ja : Ale warto spróbować.
Nagle momentalnie zrobiło się ciemno. Clove i Cato zaczęli biec a ja razem z nimi lecz nagle...
Cato : Glimmer...już się robi ciemno...więc mogę cię zabić...
Clove : Dalej Cato.!!
Ukryłam głowę w dłoniach. No przecież to złudzenie!!
Clove : Dalej Cato!!
Ja : Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!
Teraz na prawdę poczułam ból...straciłam poczucie równowagi i upadłam na ziemię. Budzę się po około 10 min. Widzę piękne różowe motylki.
Ja : Boże jakie piękne! Aaaa!!!
To chyba nie są motylki biegnę przez arenę. Wydaje mi się że biegnę już godzinę ale nadal czuję kłucie połączone z bólem. Glimmer nie poddaj się.!
Ja : Aaaaa.!
Nagle zaczynam powoli widzieć... To nie motylki...to nie osy gończe...to coś pomiędzy mgłą , a jakąś mazią. Dziura!! Wpadam do dziury maź pędzi dalej próbuję parę prób na marne...
Ja : Aaaaaa!!
Śmierć jest blisko. Całą arenę opętał krzyk...


piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 22

Rue : Czas cię wypuścić z tej "klatki"
Chyba słyszała jak na to mówię klatka... Rozejrzałam się po arenie i nie widzę nigdzie Clove i Cato. Chyba sama będę musiała przeżyć te Igrzyska...albo raczej wytrzymać na tych Igrzyskach. Przeżyć to raczej nie przeżyje ale chcę spróbować. Tylko spróbować. Widzę Clove i Cato! Biegnę z całych sił w stronę Cato i Clove , lecz natykam się na wielki nie wyraźny labirynt który jakby pojawił się tuż przed moimi stopami , a tak to go nie było. Wiedziałam że to złudzenie , więc popatrzałam trochę na dziwny labirynt i pognałam przed siebie. Ale nie organizatorzy nie odpuszczali mi musiałam przeżyć w ciągu ok. 30 min. dwa koszmary! Zabrzmiały przeraźliwe krzyki ale wiedziałam że nie mogą mnie zwieść. Biegłam dalej. Naglę przed oczami ukazuje mi się Cato leżącego w kałuży krwi. To już nie był zwid. To była prawda...
Ja : Cato!!! Kto to był?!! Co oni co zrobili.?!!
Te pytania były bez sensowne , ponieważ nie usłyszałam odpowiedzi... to zabrzmi dziwnie ale chyba już niema sensu być na Igrzyskach bez Cato. Bez niego i tak nie przeżyje więc wolę to mieć za sobą. Wyciągam nóż ze swojego paska w którym trzymam noże. Biorę do ręki i przykładam do szyi.
Cato : Glimmer!!
Rzucam nóż na ziemię i próbuje ogarnąć czy te słowa nie brzęczą mi w głowie czy to jednak Cato. Trudno mi to ocenić , bo nic nie widzę prócz Cato leżącego w kałuży krwi.
Cato : Glimmer!! Nie!!
Nagle mój wzrok zaczyna nabierać ostrości.
Cato : Glimmer jesteś cała.?
Moim oczom ukazuje się Cato.
Ja : Chyba tak...Tylko kręci mi się w głowię.
Clove zaczyna przewracać oczami.
Clove : To Igrzyska! Hallo! Chyba nie widzicie świata po za sobą.!! Zauważyliście , że zaczęły się Igrzyska.?
Ja : Clove ma racje teraz nie chodzi o nas. Teraz musimy przeżyć , bo inaczej następne spotkanie na drugim świecie.
Cato pokiwał głową.
Cato : Jakich macie przewodników.?
Ja : Rue.
Clove : Marvela.
Cato : Ja nie mam nikogo...
Ja : Jak to nikogo.?
Cato : No tak.!
Clove : Zboczmy z tego tematu. Musimy teraz kogoś zabić.
Ja : Żeby przetrwać najpierw trzeba kogoś zabić...
Cato : Mądre słowa.
Wszyscy pobiegliśmy szukać kogoś kogo można zabić.
Clove : Chyba czas zabić tych kołków którzy dopiero dobiegli do Rogu Obfitości.?
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Nagle naszym oczom ukazała się Liszka.!
Ja : Ona żyję.?!