poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 18

Obudziłam się raniutko. Wiem że ani Katniss ani Peeta nie wstają tak wcześnie. Ciężko się podnoszę biorę łuk i idę szukać. Poczekaj Glimmer nic już długo nie jadłaś. Jesteś za słaba. Zjem po drodze. Biorę sobie kanapkę i szukam najpierw Peety. Choć jak znajdę Peetę to i Katniss.? Nagle słyszę jak Katniss i Peetę.
Katniss : Peeta twoja noga już wygląda o wiele lepiej!
Peeta : Prawię nie czuję bólu.! Twoje czoło też wygląda nieźle.!
Katniss : Możemy wygrać.! Jeszcze pewnie wygra Cato.
Ja : O gruchacie tu sobie.?
Katniss i Peeta wyglądali na potwornie przerażonych. Jakby dosłownie ducha zobaczyli.!
Peeta : Mam nóż.
Ze śmiechu aż się zgięłam w pół.
Ja : Och...Jakie to wzruszające.! Para kochanków zaraz razem umrze.! Ty Peeta się tak nie chwal tym nożem bo mam takich z sześć! Więc uważaj co gadasz!
Wycelowałam najpierw w Katniss. Naprężyłam cięciwę i...Peeta się obronił własnym ciałem.! Trafiłam Peetę! I tak dobrze! Uśmiechnęłam się do Katniss a ona cała drżąca tylko patrzyła na mnie swoimi wielkimi ślepiskami.
Katniss : Jak Peeta nie żyję to mnie też możesz zabić.
Bez namysłu strzeliłam w Katniss , potem tylko dwa wybuchy armatni. Pobiegłam do Marvela i Rue. Już wstali pewnie obudził ich wybuch armatni.
Rue : Wiesz kto zginął.?
Ja : Tak bo nawet sama ich zabiłam. Katniss i Peeta.
Marvel : Serio! Gratulacje.!
Przytulił mnie a ja się tylko cieszyłam z tego że ich zabiłam. Praktycznie to zabiłam wiele trybutów ale Katniss i Peeta ulubienicy całego Panem a zabiła ich Glimmer. Chodź z drugiej strony mogę ponieść konsenkwencję.
Chodź przecież to Igrzyska! To dziwne nawet razu nie zatęskniłam za mamą i...tata. Lecz za nim to nigdy nie tęsknię. Kto by tęsknił za ojcem który jak nie strzelisz celnie albo zrobisz najmniejszy błąd leje cię paskiem od spodni i to tą stroną gdzie jest zapinka , a żeby tego było mało jest cały czas pijany.! Jak wchodzi do domu najpierw pożera kiełbasę szlaja się od konta do konta biga w kółko i potem wrzeszczy że ma kolkę. Nie do zniesienia! Tylko mama mnie kocha. Wiem że teraz jest ze mnie dumna.! Jeśli mam być szczera to prócz z mamą najbardziej jestem związana ze swoją jedenastoletnią kuzynką Riri. Ona też ogląda Igrzyska tak naprawdę robię to dla niej. Mieszkamy daleko od siebie bo mieszka w dziesiątym dystrykcie a ja w pierwszym. Jak wiadomo dziesiąty dystrykt to najbiedniejszy dystrykt ze wszystkich.! Dlatego jak wygram pieniądze i żywność oddam jej. Mi i tak ta nagroda nie jest potrzebna. Nagle z rozmyśleń budzi mnie Marvel.
Marvel : Idę z Rue na polowanie.
Ja : Ok idźcie.
Nagle patrzę że Rue nie ma żadnej broni.
Ja : O Rue! Proszę.
Daje jej do ręki sześć noży a ona uśmiecha się w podziękowaniu.
Kiedy oni idą ja zjadam kanapkę której nie zjadłam jak polowałam na Katniss i Peetę.
 Gdzieś z godzinę po odejściu Marvela i Rue słyszę przerażający krzyk który paraliżuje mnie do tego stopnia że za pewne mam minę jak Katniss. Odruchem moim jako łowcy jest na szczęście pognanie w stronę usłyszanego dźwięku. Przetłaczam się przez krzaki krzycząc nie opętanie przez krzaki :-"Rue , Rue.!!"
Rue : Glimmer!!!
Biegnę cała zadyszana ale zrobię wszystko by uratować Rue. Lecz nadal słyszę że jest bardzo daleko. Wybuch armatni.
Marvel : Hahahaha!!!!!!
Ja : Marvel nie ważne gdzie jesteś poderżnę ci gardło jak nic.!!!
Cała zapłakana marze by te Igrzyska dobiegły końca. Chyba czuje się co czuł Cato gdy (niby) zginęła Clove. Już wiem czemu ją pocałował. Jest dla niego jak siostra. Tak jak dla mnie Rue ze względu na Riri...
Zastępowała mi ją na Igrzyskach... Nie zrobiłam nic by ją uratować... Wiem jak Cato się czuł gdybym teraz zobaczyła Rue też bym ją wycałowała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz